Polski kalendarz szczepień od dekady nie był zmieniany. Nie wynika to z przesłanek medycznych i epidemiologicznych, bo te jasno wskazują na potrzebne modyfikacje. Czy argumenty, że inwestycje w profilaktykę przekładają się na późniejsze oszczędności przekonają decydentów?
O zasadach tworzenia kalendarza szczepień oraz efektach zdrowotnych takiej profilaktyki mówiono w czasie sesji pt. „Szczepienia w Polsce i wybranych krajach”, która odbyła się w ramach XII Forum Rynku Zdrowia (Warszawa, 26-27 października 2016 r.).
Prof. Andrzej Wojtczak, przewodniczący Rady Sanitarno-Epidemiologicznej GIS, ekspert WHO przypomniał, że konstruując kalendarz szczepień uwzględnia się szereg czynników - zagrożenia globalne i dane epidemiologiczne.
- Niestety, to co rekomenduje WHO czy Unia Europejska, a także krajowi specjaliści, w żaden sposób nie zobowiązuje państwa do wprowadzenia zmian w kalendarzu szczepień. To jedynie wsparcie merytoryczne dla tworzących politykę zdrowotną - komentował.
Jak to robią inni
O doświadczeniach dotyczących tworzenia programów szczepień ochronnych w różnych krajach mówił William Hausdorff, niezależny konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego i epidemiologii (Independent Consultant in Vaccine Development, Public Health and Epidemiology).
Jak wskazywał, problem z finansowaniem nowych szczepień jest dobrze znany w wielu krajach, ale w sporym odsetku z nich uznano, że takie inwestycje są opłacalne. Działania prewencyjne zawsze są efektywniejsze, także kosztowo, od leczenia szczególnie ciężko chorych pacjentów. O zaletach szczepionek, zarówno klinicznych, jak i tych wpływających na zdrowie publiczne, William Hausdorff mówił na przykładzie szczepionek przeciwko pneumokokom.
- Zestawienie danych epidemiologicznych dotyczących występowania takich stanów chorobowych jak zapalenie opon mózgowych, sepsa, zapalenie płuc i ostre zapalenie ucha środkowego, za które odpowiadają pneumokoki, sprzed ery szczepień przeciwko tym bakteriom z danymi po wprowadzeniu tej profilaktyki, są najlepszym narzędziem wskazującym na efektywność i opłacalność szczepień - podkreślał.
Dodał, że wprowadzenie szczepień przeciwko pneumokokom w krajach rozwiniętych doprowadziło do znacznego obniżenia przypadków inwazyjnej choroby pneumokokowej (IChP), czyli najbardziej niebezpiecznej formy zachorowania wywołanego przez pneumokoki. Powszechne stosowanie szczepień daje nadzieję na wyeliminowanie większości najbardziej zjadliwych szczepów bakterii.
Ekspert podkreślał, że szczepienia wprowadza się, jeśli zostanie udowodniona ich skuteczność i bezpieczeństwo - tak jak w przypadku pneumokoków.
Nie oszczędzajmy na zdrowiu
Prof. Mirosław Wysocki, krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego przypomniał, że na finansowanie szczepienia przeciw pneumokokom dla wszystkich dzieci Polska czeka od ponad dekady. - Resort zdrowia deklarował, że tak będzie w 2017 r. i mamy nadzieję, że tak faktycznie się stanie, chociaż wiemy, że są problemy z ich finansowaniem - mówił podczas sesji prof. Wysocki.
Zaznaczał, że brak tych szczepień byłby fatalną wiadomością, bo choroby związane z pneumokokami, jak zapalenia płuc czy IChP są wcale nierzadką przyczyną zgonów w kraju. - Tych śmiertelnych przypadków mogłoby nie być, gdybyśmy mieli powszechne szczepienia i mam nadzieję, że nie będziemy oszczędzać na zdrowiu - dodał.
Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zaznaczył, że ocena skuteczności tych szczepień jest bardzo wysoka, co potwierdzają dane gromadzone przez WHO.
- Przełomem w medycynie było wykrycie szczepionki przeciwko ospie prawdziwej, a historia jasno pokazuje, co by czekało świat, gdyby nie było szczepień - powiedział prezes Matusewicz.
Dodał, że choroby zakaźne potrafią zebrać żniwo większe niż nie jedna wojna. To chyba odpowiedź na pytanie, czy możemy myśleć o rezygnacji od szczepień?
Podkreślał, że dziś na szczęście samorządy dostrzegają wagę szczepień i chętnie inwestują w ten rodzaj profilaktyki: - Teraz największym zainteresowaniem cieszą się szczepienia przeciwko HPV. To dobrze. Może w ten sposób w końcu poprawią się fatalne statystyki dotyczące śmiertelności spowodowanej rakiem szyjki macicy - mówił prezes AOTMiT.
Zespół specjalistów
Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny zwracał uwagę, że krajowy program szczepień ochronnych jest tworzony przez szeroki zespół specjalistów, którzy swoje rekomendacje opierają o potwierdzone dane z badań klinicznych i epidemiologicznych.
- Nie chodzi tylko o wprowadzenie nowych produktów do kalendarza, ale również o analizowanie potrzeby dalszego stosowania pewnych szczepień i wymiany istniejących szczepionek na nowsze, lepsze. Nasze szczepionki są bardzo bezpieczne, ale oczywiście - jak każdy produkt leczniczy - mogą powodować niepożądane odczyny - mówił.
Dodał, że właśnie stanie na straży bezpieczeństwa szczepień w programach powszechnych jest bardzo ważne szczególnie teraz, gdy coraz aktywniej działają różnego rodzaju ruchy antyszczepionkowe. - Wszystkie doniesienia o niepożądanych odczynach poszczepiennych (NOP) analizujemy i monitorujemy. Kiedy trzeba - reagujemy - zapewniał Marek Posobkiewicz.
Przyznał, że wciąż poszukuje się nowych rozwiązań dotyczących finansowania szczepień ochronnych w Polsce, by poprawić ich dostępność.
Spojrzenie farmakoekonomiczne
- Mówiąc o szczepieniach musimy przyznać, że zdarzają się działania niepożądane i nikt temu nie zaprzeczy. Ale czym jest ich minimalny procent, a jeszcze mniejszy tych faktycznie groźnych, przy przy milionach uratowanych ludzkich istnień? Edukujmy społeczeństwo, mówmy o zagrożeniach i profitach szczepień - komentował Wojciech Matusewicz.
O tym jak farmakoekonomia wpływa na szczepienia mówiła Magdalena Mrożek-Gąsiorowska z HTA Kraków. - Przy wyborze konkretnych szczepionek powinny być uwzględniane parametry farmakoekonomiczne. W warunkach ograniczonych zasobów finansowych należy rozważyć, czy zawsze musimy wybrać produkt najskuteczniejszy?
Analizy pokazują, że nie. Zastosowanie tańszego produktu, ale w szerszym spektrum, może bowiem przynieść taki sam, a może i lepszy efekt niż stosowanie droższego w ograniczonej populacji - tłumaczyła ekspertka.
- Takie zaoszczędzenie środków może pozwolić na zastosowanie dodatkowo innych technologii medycznych pomocnych w danym schorzeniu - wyjaśniała Magdalena Mrożek-Gąsiorowska i podkreśliła, że oczywiście konieczne jest uwzględnienie efektów leczniczych, ale nie mogą być one jedynym parametrem przy podejmowaniu decyzji zakupowych. - Na tym polega ekonomika zdrowia publicznego - dodała.
Koszty pośrednie
Ekspertka zaznaczyła, że tak samo jak przy ocenie opłacalności szczepień należy uwzględnić ewentualne koszty związane z procesem leczenia, absencją w pracy i inne koszty pośrednie, które mogą być wynikiem choroby.
- Musimy pamiętać, że inwestycja w szczepienia daje pewien efekt finansowy w postaci zaoszczędzonych wydatków dla całego systemu. Często decydenci patrzą tylko na koszty z punktu widzenia konkretnego resortu czy płatnika, a nie całego budżetu państwa - podkreślała.
Dr hab. Marcin Czech, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego wskazał, że zwykle szczepienia są kosztowo efektywne, a więc opłacalne. Po drugiej stronie mamy technologie naprawcze, które często stoją nad progiem opłacalności. - To już pokazuje, dlaczego tak istotne dla zdrowia publicznego i budżetu państwa powinno być inwestowanie w profilaktykę - mówił.
- Czy zatem możemy nie inwestować w szczepienia? Jako kraj rozwinięty powinno nas być stać na prewencję i rozszerzanie kalendarza szczepień - podsumował Marcin Czech.